Rozdział 15

Hermiona z jękiem ukryła twarz w wilgotnych dłoniach i przygryzła drżącą wargę.

-Co ja zrobiłam?-szepnęła niemal bezgłośnie-A miałam nikomu nie mówić.

Po chwili całkowitego bezruchu czarownica usiadła przy biurku i opierając brodę o stos nieprzeczytanych książek, westchnęła. Co się stało, to już się nie odstanie. Teraz powinna zastanowić się, co z tą informacją zrobi Severus, albo co się stanie, gdy ktoś inny dowie się kim jest. Po chwili doszła jednak do wniosku, że aktualnie nie jest nikim ważnym i jeszcze nikt nie słyszał o dziewczynce z rodziny mugoli, która jako jedyna z całej trójcy ukończyła Hogwart. Nikt nie słyszał o przyjaciółce Harry’ego Pottera. Ta myśl była pocieszająca, ale tylko trochę, odrobinę. Odchyliła się na krześle i wbiła wzrok w drzwi gabinetu. Rozległo się pukanie.

-Proszę.-zawołała i uśmiechnęła się wesoło, aby zachować pozory

Do gabinetu wkroczył uśmiechnięty Dumbledore. Jego gęsta, siwa broda delikatnie błyszczała jakby pokryta rosą. Upstrzona delikatnymi gwiazdkami długa szata weszła chwilę później niż on. Dyrektor usiadł na niewygodnym krześle naprzeciwko niej i pochylił w jej stronę.

-A więc jak idą badania, profesor Rickman?-wesołość w jego głosie była zaraźliwa

-Severus ma jakiś trop, ale nie zdążyliśmy porozmawiać.-odpowiedziała rzeczowo- Nie jestem w stanie stwierdzić w jakim stopniu jest od właściwy, ale myślę, że profesor Snape nie mówiłby nic, gdyby nie miał jakiegoś pewnego źródła.

Dumbledore odchylił się i na moment zamknął oczy, gdy je otworzył Hermiona miała wrażenie, że próbuje przewiercić ją na wylot.

-Rozumiem.-jego twarz rozpogodziła się, o ile to możliwe, jeszcze bardziej.-Aż dziw, że nie podzielił się tym ze mną. Zejdźmy może z tych nie przyjemnych tematów Marine. Doszły mnie słuchy, że póki co pogodziłaś się z profesorem Veterum. To naprawdę cudowna wiadomość.

Hermiona zamarła, a jej myśli skupiły się na tym jednym zdaniu „Aż dziw, że nie podzielił się tym ze mną”. Severus mu nie powiedział, że ma jakieś informacje. Jej serce zabiło szybciej, a twarz przybrała nieprzenikniony wyraz. Oby niczego nie zepsuła. Może po prostu nie zdążył.

-Tak to naprawdę cudownie. Aleksander dał mi do kompletu z przeprosinami bardzo piękny bukiet.-odparła

Dyrektor wstał z krzesła i na odchodne powiedział jedynie:

-Strasznie nie wygodne to krzesło, moja droga. Miłego dnia.

Wyszedł. Wypuściła z płuc powietrze i spojrzała niepewnie na zegarek. Jeszcze będzie zajęty. Północ to zawsze dobra pora, a więc ma jeszcze parę godzin na złożenie niezapowiedzianej wizyty i całe popołudnie wolne. Powinna, więc wykorzystać je jak najlepiej. Zassała delikatnie policzek i omiotła spojrzeniem pomieszczenie. Zostało jej do sprawdzenia parę prac, ale większość uczniów raczej ucieszy się, jeśli sprawdzi je po terminie. Materiały do lekcji ma przygotowane do przodu, więc tym też nie musi się zajmować. Za to dawno nie była w Hogsmeade, a przydałoby się jej także parę przedmiotów z ulicy Pokątnej.

Zebrała się w rekordowym czasie i nabazgrała kartkę informującą, że aktualnie nie ma jej w szkole i wszelkie pytania można jej zadać w poniedziałek przed śniadaniem. Przelotnie spojrzała jeszcze w lustro, a jej wzrok spoczął na zapomnianym zmieniaczu czasu. Założyła wisiorek i westchnęła, czując chłód metalu.

Ruszyła długimi korytarzami, co chwile witając się z korzystającymi z chwili spokoju nauczycielami. Chłodny wiatr owinął się wokół niej niczym wąż i poderwał jej włosy do lotu. Zamknęła oczy i uśmiechnęła się mimo woli. Kilkanaście minut później minęła zabezpieczenia Hogwartu i z cichym pstryknięciem teleportowała się. Dokładnie pięć i pół sekundy później wylądowała na jednej z zatłoczonych ulic jedynego zamieszkałego wyłącznie przez czarownice miasteczka. Hogsmeade.

To tutaj zdecydowała się na przeniesienie w przeszłość, cała ta historia zaczęła się właśnie w Trzech Miotłach przy piwie kremowym. Skierowała się do księgarni po potrzebne jej pozycje.

***

Severus z nieodgadnionym wyrazem twarzy patrzył na wykonującego jego polecenia przerażonego ucznia. Chłopakowi tak bardzo trzęsły się ręce, że zaczynał mocno obawiać się, czy nie na robi jeszcze większych szkód porządkując klasę eliksirów, która była już wystarczająco zdewastowana. Siedział tu już dwie ciągnące się w nieskończoność godziny i powoli tracił cierpliwość. Zdążył odjąć domowi chłopaka już koło czterdziestu punktów, ale to wcale nie przyspieszyło jego pracy.

-Dobra, mam cię dość.-warknął- I nie chcę cię tu więcej widzieć.

Chłopiec z widoczną ulgą wybiegł z klasy i Mistrz Eliksirów zmarszczył nos na widok krzywo poustawianych podręczników na półkach i niedokładnie wytartych stolików. Wyciągnął różdżkę i wszystko od razu znalazło się na swoim miejscu.

Pośpiesznie opuścił wysprzątaną klasę i zmarszczył brwi, widząc żwawo zmierzającego w jego stronę Dumbledora. Mężczyzna uśmiechał się przyjaźnie. On prawie zawsze się uśmiechał, to było niesamowicie irytujące.

-Dyrektorze.-powiedział sztywno, witając się ze starszym mężczyzną sztywnym skinieniem głowy

-Severusie, przyjacielu, właśnie do ciebie szedłem. Jeśli ci to nie przeszkadza przejdę się z tobą kawałeczek i już znikam.-zaproponował czarodziej

Snape poczuł jak każdy mięsień w jego ciele napina się, a zmysły wyostrzają.

-Oczywiście.-wycedził przez zęby

Albus odwrócił w stronę, z której przyszedł i ruszył za wyprostowanym jak struna Mistrzem Eliksirów.

-Rozmawiałem dziś z naszą drogą profesor Rickman.-zaczął Dumbledore- Bardzo ciekawa z niej osoba, prawda? No i na całe szczęście Aleksandrowi udało się z nią pogodzić.

Dyrektor zamilkł w oczekiwaniu na jego reakcję. Przed chwilę szli w milczeniu, aż w końcu Severus odezwał się.

-Niezaprzeczalnie się z panem zgadzam dyrektorze.-mruknął pod nosem

-No, ale nie jest to powód, dla którego do ciebie szedłem.-dyrektor spoważniał- Jakiekolwiek postępy w poszukiwaniach?

Młodszy czarodziej wbił wzrok w korytarz przed sobą i pokręcił głową.

-Niestety.

Zatrzymali się przy Wielkiej Sali.

-Nie będę cię już zatrzymywał Severusie.-uśmiechnął się Albus- Do widzenia.

Czarodziej skinął mu na pożegnanie i ruszył z miejsca dopiero, gdy dyrektor znikną z jego pola widzenia. Resztę dnia spędził na smętnym snuciu się po zamku i odejmowaniu punktów. Do swoich komnat wrócił dopiero wieczorem, nie zmrużył jednak oka. W końcu wybiła północ. Drzwi sypialni otworzyły się. Severus poderwał się i przyszpilił intruza do ściany. Ktoś krzyknął.

-Marine?-warknął

Kobieta patrzyła na niego z błyskiem niezadowolenia w oku. Jej loki luźno opadały na ramiona, a usta były lekko rozchylone. Ich oddechy mieszały się, a Severus był zdecydowanie świadomy, tego jak blisko siebie się znajdują. Nie odsunął się jednak. Jego usta rozciągnęły się w złośliwym uśmiechu. Przysunął się jeszcze bliżej i przybliżył usta do jej ucha i wyszeptał:

-Obecność tak rozczochranej kobiety w moich komnatach jest prawdziwą rzadkością. To zaszczyt.

Komentarze

  1. O matko!! Świetny rozdział. 😀Tak sądziłam, że Albus to zły, podstępny staruszek. Nigdy go nie lubiłam. Dobrze robi Severus nie mówiąc mu prawdy. A ta końcowa scena ach, cudna!! Czekam na kolejny rozdział, który znowu mnie zachwyci. Powodzenia i weny życzę ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie jest osamotnienia w swojej niechęci do Dumbledore'a 😊 Dziękuję za miłe słowa ❤

      Usuń
  2. Jejku. Jak mogłaś skończyć w takim momencie? Dobrze, że mam jeszcze jeden rozdział do przeczytania, bo bym chyba nie wytrzymała :D
    Rozdział jak zwykle świetny!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz