Posty

Ważne!

Lekko poprawiona wersja historii zostaje przeniesiona tutaj: Inne czasy

Drugi Tom!

Podejmuję się próby napisania kolejnej części "Innych czasów" Oto link: Sophia R.S.

Epilog

Odruchowo zacisnął szczękę i zmarszczył brwi, widząc stojącą od jakiegoś czas przy szybie ciężarną kobietę. Jej wzrok był skierowany prosto na niego. Był tego absolutnie pewien. Odwrócił się z powrotem w stronę uginającego się pod wpływem ciężaru książek regału i wzrokiem odnalazł szukaną od dawna pozycję. Przejechał palcami po jej grzbiecie i zręcznym ruchem zdjął z półki. Stali klienci Esów i Floresów nie zwracali na niego najmniejszej uwagi, ale inni spoglądali na niego z wyraźnym niepokojem wymalowanym na twarzach. Miał wrażenie, że sklep pogrążył się w grobowej ciszy, ale nie zastanawiając się nad tym, zapłacił i szybko wyszedł ze sklepu, nie oglądając się za siebie. Ledwo zakodował fakt , że czarownica wciąż stała w tym samym miejscu, a jej wzrok nieprzerwanie i z uwagą śledził każdy jego ruch. Szedł powoli, omijając kolejne zbiorowiska ludzi i obserwując otaczające go budynki. Nie zauważył nic niepokojącego. Kilkanaście minut później, gdy odkładał nowo zakupiony e

Rozdział 19

Ponurym wzorkiem zmierzył siedzącą przed nim uczennicę o zaróżowionych od biegu policzkach i drżących z wysiłku dłoniach. Uniósł drwiąco brew i gwałtownie zwrócił się w stronę zapisanej tablicy. Zamaszystym ruchem nakreślił jeszcze tylko odpowiednią ilość każdego ze składników i odwrócił się w stronę skrytej w mroku lochów klasy. Niektórzy patrzyli niepewnie w jego stronę, a inni nie kryli się i wyraźnie unikali jego spojrzenia. -Zabierać się do pracy.-zarządził- Macie półtorej godziny, potem podpisane fiolki chcę widzieć u mnie na biurku. To zadecyduje o waszej ocenie na koniec roku. Z nieprzyjemnym błyskiem w oku i sadystycznym uśmiechem na ustach obserwował niezbyt pocieszające zmagania młodych czarodziei z eliksirem chroniącym przed ogniem. Zapadł się w umiarkowanie wygodnym fotelu i splótł smukłe palce pod brodą. Włosy opadły mu na twarz, a materiał szaty boleśnie wbijał się w żebra. Od czasu do czasu wciąż odczuwał skutki tamtej październikowej nocy. Wspomnienia były mglist

Rozdział 18

Usiadła powoli i jedną ręką odgarnęła z czoła splątane włosy, a drugą sięgnęła po leżącą na lekko zakurzonej podłodze różdżkę. -Co robisz Granger?-usłyszała niewyraźne mruknięcie po swojej lewej Odwróciła się w stronę Severusa. Jego oczy zadawały się błyszczeć wewnętrznym światłem, a ledwie widoczne w ciemnościach zarysy twarzy wydawały się delikatniejsze niż zazwyczaj. Wręcz chłopięce. -Nie pójdziesz tam sam.- zawyrokowała tonem swojego wszechwiedzącego ja Czarodziej wykrzywił usta w marnej imitacji uśmiechu i uniósł jedną brew. -Naprawdę sądzisz, że ze mną pójdziesz?-zbyt dobrze znała ten ton, aby odpowiedź była dla niej zaskoczeniem- Lepiej wracaj do siebie. Parsknęła z niezadowoleniem i zgarnęła swoje porozrzucane rzeczy. Szybkim krokiem opuściła sypialnię. Podniosła materiał swojej szaty, nieruchomo oczekujący aż ktoś się nad nim zlituje i po niego sięgnie. W oczach czuła łzy, mimo że wiedziała jak to się skończy, że się nie zgodzi. Pragnęła, aby powiedział jedno kró

Rozdział 17

Ostatnie promienie październikowego słońca znikały za linią horyzontu, gdy Dumbledore stanął przed drzwiami jej gabinetu. Wiekowe drewno wciąż intensywnie pachniało lasem, a mosiężna klamka nosiła na sobie ślady wielu osób, które naciskały ją, aby dostać się do znajdującego się po drugiej stronie progu pomieszczenia. Liczył na to, że dowie się czegoś ciekawego, naprawdę ciekawego. Nie przeczuwał jednak, że nie dowie się nic. Prawie nic. Zapukał i nie minęła nawet chwila, a na progu ukazała się uśmiechnięta profesor Rickman. -Dobry wieczór, dyrektorze.- przywitała się z nim-Mogę w czymś pomóc? Przepuściła go obok siebie, wciąż obserwując wesołym spojrzeniem brązowych oczu. Przeniósł wzrok na stojące po środku jej gabinetu biurko, które usłane było co setką prac uczniów i otoczone trzema potężnymi kolumnami ksiąg. Usiadł na krześle i odchylił się do tyłu. -Każdy nauczyciel, który tu był nadawał temu gabinetowi swój niepowtarzalny charakter. Tak i jest i w tym przypadku.-odwr

Rozdział 16

Ze spokojem siedziała naprzeciwko niego w starym, nieużywanym od wielu lat zamszowym fotelu i hardo wpatrywała się w jego skromną osobę. Mimo pozornego opanowania widział intensywne rumieńce, które wpłynęły na jej pokrytą piegami twarz. Serce nieustannie pompowało krew do policzków, które stały się nienaturalnie kolorowe na tle reszty bladego oblicza. Trwali w tym milczeniu już od kilku niewiarygodnie interesujących i długich minut, ale żadne z nich nie kwapiło się, aby je przerwać. Severus zmrużył czarne niczym otchłań piekieł oczy i zamarł w kompletnym bezruchu. Marine, a raczej Hermiona, która raczyła złożyć mu tę niezapowiedzianą wizytę, niespecjalnie spieszyła się z racjonalnym wytłumaczeniem swojej obecności w tej niespecjalnie przyjemnej części zamku. Czarownica zadawała się być na niego obrażona, ale on sam nie miał powodu, aby się tym przejmować. Zamglone światło pospiesznie zapalonej świecy rzucało upiorne cienie na zakurzoną podłogę i ponure, kamienne ściany niewielk