Epilog

Odruchowo zacisnął szczękę i zmarszczył brwi, widząc stojącą od jakiegoś czas przy szybie ciężarną kobietę. Jej wzrok był skierowany prosto na niego. Był tego absolutnie pewien.
Odwrócił się z powrotem w stronę uginającego się pod wpływem ciężaru książek regału i wzrokiem odnalazł szukaną od dawna pozycję. Przejechał palcami po jej grzbiecie i zręcznym ruchem zdjął z półki.

Stali klienci Esów i Floresów nie zwracali na niego najmniejszej uwagi, ale inni spoglądali na niego z wyraźnym niepokojem wymalowanym na twarzach. Miał wrażenie, że sklep pogrążył się w grobowej ciszy, ale nie zastanawiając się nad tym, zapłacił i szybko wyszedł ze sklepu, nie oglądając się za siebie.

Ledwo zakodował fakt , że czarownica wciąż stała w tym samym miejscu, a jej wzrok nieprzerwanie i z uwagą śledził każdy jego ruch. Szedł powoli, omijając kolejne zbiorowiska ludzi i obserwując otaczające go budynki. Nie zauważył nic niepokojącego.

Kilkanaście minut później, gdy odkładał nowo zakupiony egzemplarz na półkę, dyrektor bez pukania wszedł do jego gabinetu.

-Severusie.-uśmiechnął się Albus-Nie uważasz, że za dużo pracujesz, a za mało robisz wszystkiego innego?

Na usta młodszego czarodziej wpełzł kpiący uśmiech, przepełniony pogardą.

-Nie sądzę.-padła zwięzła odpowiedź

Dyrektor usiadł w fotelu i wyciągnął z kieszeni cytrynowego dropsa.

-Wciąż dręczą cię wydarzenia z października?-blade niebieskie oczy śledziły do uważnie

-Nic mnie nie dręczy.

Kłamstwo paliło go w gardło, a miał powtarzać je co roku przez najbliższe kilkanaście lat. Zawsze w ten sam dzień, o tej samej godzinie, tego samego miesiąca i zawsze padało z ust tej samej osoby. 

***

Nie była w stanie podejść do niego, bez zniweczenia wszystkiego co tak skrupulatnie zbudowała. Obserwowała go w Esach i Floresach. Zauważył ją, ale z ulgą stwierdziła, że jej nie poznał. Wiedział, że jest obserwowany, ponieważ widziała to w jego ruchach. Sygnalizował to całym swoim ciałem.
Czarownica czuła niesamowitą chęć pójścia za nim. Czuła chęć pozbycia się zaklęcia, które na niego rzuciła. Coś ją jednak powstrzymywało. Harry Potter był powodem jej niepokoju. Poszłabym i co wtedy? Być może jej przyjaciel zginąłby, być może nie przeżyliby ze sobą tylu wspaniałych przygód. Nie mogła narażać innych, tylko ze względu na swoje pragnienia.

Odwróciła się z pewnym postanowieniem. Nigdy tu nie wróci, jeśli nie będzie musiała. Nikt jej nie zmusi.

Przez następny miesiąc siedziała przy biurku i przeglądała najróżniejszego pochodzenia przedmioty. Klasyfikowała je do odpowiedniej epoki i kultury. Potem w innych segregatorze opisywała je alfabetycznie.

Robiła to dopóki gwałtowny skurcz nie zawładnął jej ciałem. Nie pamiętała momentu, w którym zadzwoniła po taksówkę. Nie pamiętała kompletnie nic do momentu, gdy w jej ramionach na zaledwie kilka sekund złożono małe zawiniątko.

Nigdy nie była w stanie pojąć jak bardzo dziewczynka podobna jest do niej i do Severusa. Czarne kręcone włosy poruszały się delikatnie, gdy jej córeczka przeglądała książki. Wszystko było takie piękne dopóki nie przybiegła do niej z listem.

-Mamo!

Hermiona ze zmęczonym uśmiechem uniosła głowę. Zamarła jednak widząc list z herbem Hogwartu w ręce córki.

-Sowa przyniosła mi list, wiesz?-pochyliła się w jej stronę, radośnie uśmiechając-Co to jest Hogwart, mamo? Byłaś tam kiedyś?

Czarownica odzyskała rezon i przyciągnęła do siebie córeczkę.

-Nigdy tam nie byłam, złotko. Pokażesz mi ten list?

Jedenastolatka prędko wręczyła je kopertę z naderwaną pieczęcią. Hermiona przeczytała jego zawartość co najmniej kilkanaście razy i westchnęła.

-Wygląda na to, że jedziemy na zakupy.

Oczy Sophii błysnęły wesoło.

-Kupimy jakieś książki?-zapytała uśmiechając się słodko

Kobieta roześmiała się i przytuliła córkę do piersi, w której niepokój osiągał rozmiary gigantyczne.
Obawy targały nią za każdym razem, gdy przypominała sobie, że Sophia jedzie do Hogwartu, że pozna ją, Harry'ego, Rona i spotka Severusa. Spotka swojego ojca, nie wiedząc o tym. Ta myśl nie pozwalała jej spać.

Stojąc na peronie miała wrażenie, że właśnie stało się coś co odmieni jej życie na zawsze. Pociąg powoli znikał z jej pola widzenia. Gdy zorientowała się, że patrzy na pusty tunel odwróciła się i podążyła za resztą rodziców, którzy także pożegnali swoje pociechy.

Komentarze

  1. nie mów że to juz koniec..dziwne i niesatysfakcjonujące zakończenie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Coooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo???????????????????????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Proszę Pani ja się na to nie zgadzam, rozumie Pani? Nie zgadzam kategoryczne NIE! Jutro moje urodzinki, zaglądam tu, o tutaj, i co widzę? EPILOG!
    No jak tak można Proszę Pani??????????????
    Niech Pani napisze kolejny tomik, lub co najmniej dłuuuugi 'Epilog 2'. Proooooszę. *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. A potem przeczytałam komentarze pod spodem i omal nie dostałam zawału.... Pip, pip, pip, pip, piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wygląda poważnie. 😮 Doradzam pójście na pogotowie, gdyż nie chciałabym być winna w wypadku, nastąpienia ewentualnego pogorszenia ☺😀

      Usuń
  4. Ale mnie wystraszyłaś z tym zakończeniem. Już myślałam, że to definitywny koniec :'D
    Zabieram się za kolejną część i mam nadzieję, że w końcu im się uda :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz